pieśń 895
Przyjdzie, Panie zaginąć, ratunku potrzeba,
Którego ja nie pragnę, jak od Ciebie z nieba.
Twej się woli polecam i przyznać to muszę,
Miasto wszelkiej pociechy ciężki żal odnoszę.
Wszakże ja to od Ciebie, Zbawiciela mego,
Przyjmuję też ochotnie z serca wesołego.
Jestem jak wodna trzcina, która z wielkiej suszy,
Skoro lada wiatr wionie, zarazem ją skruszy;
Albo jak liść zielony, który mrozem zdjęty,
Od rodzajnego drzewa bywa precz odcięty,
Który na ziemię padłszy za nic już nie stoi,
Tylko się jego szumu daremnie zwierz boi.
Także i ja, Panie, bez ratunku Twego
Upadam jako liście od razu jednego.
Wczesnym, proszę, dostatkiem opatrz mnie, mój Panie,
Bogactwa i ubóstwa nie dopuszczaj na mnie. cd.